Mój tydzień z Luisem
Dzień I – Poniedziałek
- Jest minuta po północy…
Wstałem z kanapy i subtelnie,
kołysząc biodrami , poszedłem w stronę sypialni. Luis uniósł brwi, zdziwiony
moim zachowaniem, ale mimowolnie oblizał wargi koniuszkiem języka. Przystając w
progu, zerknąłem na niego zza ramienia. Chłopak szybko wyłapał moją propozycję,
bo gdy znikłem w sypialni, spowitej mrokiem, Luis był tuż za mną.
Najpierw poczułem jego oddech na szyi, który
przyjemnie popieścił mnie po skórze, a potem gorące usta, które z czułością
musnęły jej skrawek. Dreszczyk podniecenia przeszył mnie od połowy pleców do
karku. Wzdrygnąłem się, odchylając głowę do tyłu. Dłonie Luisa objęły mnie w
pasie i pomasowały podbrzusze, powodując pierwsze drgnięcia pod bokserkami.
- Nie wczuwaj się tak – szepnąłem,
zwinnie odwracając się do niego. Nonszalancko zarzuciłem ręce na jego szyję i
otarłem się o jego krocze. Niewinny uśmieszek nie schodził z mojej twarzy.
- Niby dlaczego? – zapytał, nieco
zdziwiony, jednak zamknąłem mu usta długim i bardzo dogłębnym pocałunkiem,
dając mu do zrozumienia, że tej nocy to on będzie ofiarą.
Na początku zaczął się wyrywać i
wiercić pod ciężarem mojego ciała, gdy naparłem na niego. Jednak nie minęło
kilka chwil, gdy zrezygnował z tej opcji, najwidoczniej uświadamiając sobie
fakt, że byłem silniejszy.
Popchnąłem go w stronę łóżka. Luis wziął
głęboki oddech i spod przymglonych oczu, rozglądał się po pokoju. Wybrzuszenie w
jego spodniach było już bardzo widoczne i prawdopodobnie osiągnęło swój limit.
Sięgnąłem do pierwszej szuflady komody,
stojącej koło łóżka. Wcześniej postarałem się załatwić wszystko, co przydałoby
się nam na ten wspólnie spędzany czas. Prezerwatywy i lubrykant wylądowały koło
zdezorientowanego i napalonego Luisa.
- Co to?... – mruknął, marszcząc
czoło. W momencie, gdy wziął opakowanie gumek, skorzystałem z okazji i okrakiem
usiadłem na jego biodrach. -… prezerwatywy wydłużające stosunek… - gdy to
przeczytał, uśmiechnął się, lekko wyśmiewając mój zakup. Nie zraziło mnie to.
- Nie zamierzam poprzestać na
dwudziestu minutach. No, w porywie do trzydziestu…. – odparłem, rozpinając po
kolei guziki koszuli. Niedbale rzuciłem ją na krzesło, stojące nieopodal i
doskonale czując pod sobą naprężonego penisa chłopaka, wykonałem kilka nieprzyzwoitych ruchów. Luis
nabrał gwałtownie powietrza w płuca i zaskoczony, ale i zadowolony patrzył na
mnie lubieżnie.
Nie byłem tak spięty, jak
ostatnio. Teraz, kiedy ‘’legalnie’’ mogłem go posiąść, nie miałem żadnych
oporów przed robieniem tak nagannych wręcz czynności. Co więcej, takie wyuzdane
zachowanie sprawiało mi przyjemność.
- O tak… liż
je – Pomyślałem, przymykając oczy. – Wezmę cię dziś tak, jak chcę…
Z trudem przełknąłem ślinę.
Podniecenie zaczęło mroczyć mój umysł.
Zachłannie rozpiąłem zamek w jego spodniach, zdejmując je do połowy ud.
Chciwie złapałem za trzon przyrodzenia chłopaka, zaczynając wykonywać
dynamiczne ruchy dłonią. Luis wygiął się w delikatny łuk z przyjemności, jaką mu dawałem. Ale to nie
był koniec. Wsunąłem go sobie prawie całego do ust. Tak po prostu, chciałem to
zrobić. Chciałem zakrztusić się nim, poczuć ten specyficzny smak i strukturę.
Traciłem nad sobą kontrolę. Wyzywająco
patrzyłem prosto w zielone oczy Luisa. Był zszokowany i wiedziałem w nim tę
mieszaninę różnych uczuć. Bo kto by się po mnie spodziewał takich zachowań?
Ponownie zachłysnąłem się nim, gdy cały wylądował w moich ustach. Luis
jęknął donośnie, zaciskając pięści na pościeli. Ten jęk, przepełniony
perwersyjną przyjemnością był kluczowy dla moich następnych poczynań.
Jednym ruchem ściągnąłem z niego ubranie. Zawstydzony, przewrócił się na
brzuch i schował purpurową twarz za kosmykami włosów.
- Wypnij się – rozkazałem,
sprzedając mu siarczystego klapsa w tyłek. Biodra Luisa leniwie uniosły się,
ukazując moim oczom idealnie wydepilowaną skórę. Uśmiechnąłem się sam do
siebie, zadowolony z tego kuszącego widoku.
Momentalnie przyssałem się do jego prawego pośladka. Druga dłoń ścisnęła
lewą stronę, podczas gdy ja kończyłem trzecią bądź czwartą malinkę. Luis
niespokojnie kołysał biodrami i jęczał w materiał pościeli. Bardzo podobał mi
się jego głos. Czysty i nasączony prawdziwymi doznaniami.
Sięgnąłem po lubrykant.
Zaciekawiony chłopak, zerknął na mnie zza kołdry. Widząc, jak nawilżam
swoje palce wzdrygnął się. Nie wiedziałem czy z przyjemności, jaką mu zaraz
miałem zaoferować czy z zwykłego strachu.
- Ivo.. –jęknął, gdy pierwsze palce delikatnie
poszerzały jego wnętrze. Zaciskał się wokół moich opuszków, walcząc ze swoim
ciałem. Po kilkunastu kolistych ruchach w środku, poczułem jak się rozluźnia.
- Jestem gotowy… - szepnął, wspinając się na łokcie.
Spojrzał na mnie, napalony do granic możliwości. W sumie, sam nie byłem w
lepszej sytuacji. Zrzuciłem z siebie wszystkie zbędne ubrania, przewracając go
ponownie na plecy. Nic z tego nie rozumiejąc, Luis pytająco uniósł brwi.
- Chcę na ciebie patrzeć – uzasadniłem mu swoją decyzję. Zawstydzony
chłopak rozchylił swoje uda. Oblizałem usta na ten widok. Sięgnąłem po
prezerwatywę i po nałożeniu jej…
…Wsunąłem się w niego.
Przywitało mnie nieziemskie ciepło i ‘’dziewicze’’ wnętrze. Luis
rozchylił usta w niemym jęku, więc
wykorzystałem to do pocałunku.
W splocie naszych ciał, leniwie poruszałem biodrami, nadając tej chwili
odrobinę romantyczności. Całowaliśmy się powoli, zatracając się w swym smaku.
Gdy tylko Luis przyzwyczaił się do mnie, pozwoliłem rozegrać to wszystko
brutalniej. Złapałem go za uda i rozchyliłem je do granic możliwości chłopaka.
Młody uśmiechnął się do mnie z tak
proszącą miną, że nie potrafiłem mu odmówić. Moje ruchy zaczęły być ostrzejsze
i głębsze, co spowodowało lawinę jęków, krzyków i Bóg wie, czego. Raz cofał
biodra, raz wychodził mi naprzeciw. Wierzgał cały czas, aż w końcu zdecydowałem
przytrzymać go w pasie, bo utrudniał mi robotę.
Dyszałem bardzo głośno z wysiłku, ale nie
zamierzałem się poddawać. Od czasu do czasu sam pojękiwałem, zwłaszcza wtedy, gdy
Luis był wypięty w moim kierunku. Widząc malinki i zarysy siniaków na jego
pośladkach, dostawałem mocniejszą dawkę podniecenia. Bez opamiętania, biłem go
po pośladkach i wręcz brutalnie przytrzymywałem. Podobało mi się. To był rodzaj seksu, który preferowałem. Gorący,
treściwy i z nutą przemocy.
Skończyliśmy nad ranem. Luis rozchwianym
krokiem poszedł do łazienki się umyć, gdy jakimś dziwnym przypadkiem trysnąłem
na jego twarz. Spełniony, położyłem się krzyżem na łóżku. Choć byłem cały mokry,
to wiedziałem, że za nic nie wstanę. Nie
czułem połowy swoich mięśni, moje powieki były ciężkie, a ja sam marzyłem tylko
o jednym – śnie trwającym co najmniej dziesięć godzin.
***
- Luis, wstawaj – powiedziałem, próbując obudzić chłopaka.
Było wpół do czwartej, a ja planowałem pojechać na Oxford Street i porozglądać
się. Chłopak wyciągnął się mamrocząc coś pod nosem. Spojrzał na mnie spod
zaspanych powiek i leniwie podniósł się na łokciach.
- Luis, proszę. Chcę
wyjść, wiec ogarnij swój tyłek i chodź ze mną – westchnąłem pod nosem, zgarniając
ubrania młodego i podając mu je.
- Luzik, już wstaję – ziewnął demonstracyjnie, biorąc swoje
ciuchy. Zerknąłem na jego posiniaczone pośladki i mimowolnie zagryzłem wargę.
Byłem z siebie niezwykle dumny.
Kazałem zejść
Luisowi na dół, podczas gdy ja sprawdzałem piąty raz czy na pewno wszystko ze
sobą wziąłem. Gdy zamykałem drzwi, moja pięćdziesięcioletnia sąsiadka, ubrana w
zwiewną sukienkę, podlewała kwiaty na klatce. Na mój widok, posłała mi
jednoznaczny uśmiech. Wiedziałem, co chciała mi przez to przekazać, więc tylko
skuliłem głowę i z delikatnym rumieńcem jak najszybciej zszedłem po schodach.
- Co chcesz kupić? –
zapytał, gdy wsiadłem razem z nim do auta.
- Jeszcze nie wiem. Chcę porozglądać się po sklepach, może
na coś fajnego trafię.
- Może Primark? – zapytał, a ja parsknąłem pod nosem.
- Nie kupuję tam ubrań. Wystarczy, że raz skusiłem się na
koszulę, to po dwóch miesiącach użytkowania stała się zwykłą szmatą, którą
potem Miriam wycierała kurze – Luis wytrzeszczył na mnie oczy – Żartujesz, zawsze tam robiłem zakupy…
Odpowiedziałem mu pełnym politowania uśmiechem.
Zaparkowaliśmy samochód i
ruszyliśmy do pierwszego sklepu, jakim
był Next. Przywitało nas chłodne powietrze, co ostudziło nasze ciała.
Spojrzeliśmy na siebie porozumiewawczo i odetchnęliśmy z ulgą. Dzisiejszy dzień
był parny i w moim przypadku, nawet stojąc w cieniu, potrafiłem się spocić jak
świnia.
Rozejrzałem się powierzchownie po
lokalu, jednak nic szczególnego nie wpadło mi w oko. Podszedłem do działu z
koszulami i poprzeglądałem je wybiórczo.
Od czasu do czasu zerkałem na Luisa. Tak, czułem się za niego
odpowiedzialny, więc gdy chociażby na chwilę znikł z mojego pola widzenia,
serce podskakiwało mi ze strachu aż do gardła, i zostawało tam, dopóki go nie
odnalazłem.
Pochodziłem
jeszcze po sklepie i wybrałem jedną parę spodni i koszulę w kratę, z łatami na
łokciach. Głową wskazałem Luisowi przebieralnie, więc młody poszedł za mną.
- Co wybrałeś? – zapytał, gdy
zdejmowałem z siebie bluzkę. Pokazałem mu ciuchy, które wziąłem, a Luis pokiwał głową na boki, z zniesmaczoną
miną. – Było tyle ładnych ciuchów, a ty wybrałeś akurat takie. – skwitował,
biorąc metkę. Widząc cenę, pobladł.
- Dziękuję za doradztwo, ale teraz
sio mi stąd.
- Nie mogę popatrzeć, jak się
przebierasz?
- Nie.
- … przecież wczoraj widziałem
cię… - nie dałem mu skończyć. Zasłoniłem
kotarę i przebrałem się.
Zrezygnowałem z zakupu. Miałem
wrażenie, że wyglądam śmiesznie i nietaktownie. Więc wyparowałem szybko z
młodym ze sklepu i poszliśmy do kilku następnych.
W John Lewis byłem zdecydowany i pewny
swojego wyboru. Szara bluzka, z trójkątnym wycięciem na klatce piersiowej
idealnie na mnie pasowała. A co najważniejsze – kryła mój brzuch, więc znów
byłem ‘’szczupły’’.
Luis pierwszy raz uznał, że wyglądam przystojnie i żebym się nawet nie
zastanawiał.
Więc się nie
zastanawiałem.
- Ivo, chodź – mruknął i zaczął
iść w stronę sklepu z grami. Wzruszyłem ramionami, podążając za nim.
Luis od razu
podbiegł do wielkiej półki z napisem ‘’Nowości’’. Przystanąłem obok niego,
przyglądając się poszczególnym tytułom, a kilka z nich nawet wziąłem w dłoń.
Pobieżnie przeczytałem opisy, zerkając kątem oka na zafascynowanego Luisa.
- Red Dead Redemption. Boże, tyle na to czekałem - jęknął podekscytowany. Nawet pogłaskał
opakowanie koniuszkiem palców, co mnie rozbawiło.
- O czym to jest? – zapytałem, nawet zaciekawiony pozycją,
którą tak zachwycał się chłopak.
- O kolesiu, który
kiedyś był bandytą. Akcja rozgrywa się na dzikim zachodzie i trzeba zabijać
ludzi, z którymi kiedyś bohater współpracował.
- I pomyśleć, że ja w twoim wieku grałem w Donkey Kong…. –
westchnąłem, ale i uśmiechnąłem się na to wspomnienie.
- A co to? – zapytał, nadal nie odrywając wzroku od gry. –
Jezu, co ja bym dał żeby w to zagrać…
- Taki fan gier, a nie wie, co to klasyk - zaśmiałem się. –
Musisz wchodzić po takim rusztowaniu i omijać przeszkody rzucane przez Donkey
Konga. Gdy dochodziłeś na sam szczyt, musiałeś ratować Lady.
- Serio? Ale słabe… -
skomentował, co nawet uraziło moją dumę.
- Słabe? To był hit. Nie znasz się i tyle. Za moich czasów
nie było gier o zabijaniu i znęcaniu się nad innymi – mruknąłem, odstawiając na
półkę grę. W sumie, gdy o tym pomyślałem, zachciało mi się zagrać. – W domu ci
z resztą pokażę.
- Okej.
Wyszliśmy ze
sklepu. Luis, zawiedziony ucichł, więc do samochodu wracaliśmy w ciszy.
- Chcesz coś zjeść? – zapytałem, wkładając wszystkie zakupy
do bagażnika. Luis pomarudził chwilę, ale potem wpadł na genialny pomysł.
- Ugotujmy coś razem.
Tak więc, pojechaliśmy
do hipermarketu i kupiliśmy wszystko, co było potrzebne na obiad. I co nie
było, również. Zgrzewka piwa i masa
słodyczy wylądowały w koszyku, które po powrocie do domu musieliśmy rozpakować.
- Wiesz… boję się trochę o ten obiad. Na pewno umiesz to
zrobić?
- Co jest trudnego w lasagne? - uniósł zdziwiony brwi i zdjął koszule.
Mieszkanie na ostatnim piętrze było katorgą w tak upalne dni. Dach się
nagrzewał i robił z domu saunę.
Zrobiłem to, co
kazał. Pokroiłem cebulę i czosnek oraz pomidory, przy okazji podjadając
czekoladki.
- W ogóle, to jak się czujesz po wczorajszym?
- Boli mnie jak cholera – odparł, krojąc ser na równe
plasterki. – Ale spokojnie. Odwdzięczę się.
- Czyżby? – spojrzałem na niego, nie wierząc w jego słowa. Luis
zdmuchnął kilka czarnych włosów, które padły mu na twarz i odłożył nóż na
ladę. Przysunął się do mnie
niebezpiecznie blisko. Przez moment popatrzyliśmy sobie w oczy, a potem
złączyliśmy się w namiętnym pocałunku. Chłopak wpił się w moje usta, sprawiając,
że zrobiłem się jeszcze bardziej gorący niż przedtem. Objąłem jego szyję i
mocno wtuliłem się w jego ciało, podczas gdy Luis bawił się moimi pośladkami.
Syknąłem z bólu kilka razy, gdy wbił paznokcie zbyt mocno w skórę.
- Dobra, młody –odwróciłem głowę i delikatnie odsunąłem go
od siebie. – Wiem, że mój osobisty urok przyciąga cię jak magnes, ale jestem
strasznie głody.
Luis prychnął prosto
w moją twarz i cofnął się, wracając do przygotowywania obiadu.
Na swój
sposób, jego mina była urocza.
Wieczorem położyliśmy
się plackiem na lodowatej podłodze i odpaliliśmy laptopa.
- Może pojedziemy nad jezioro? Jutro też ma być tak parnie –
westchnął, otwierając zimne piwo.
- A gdzie proponujesz? Bo jak tak pomyślę, to w okolicach
Londynu nie ma żadnych plaż.
- Jest. I to bardzo blisko. Mało ludzi w ogóle o nim wie,
więc prawdopodobnie będziemy sami…
Wiedziałem, o czym
pomyślał. W sumie, pomyślałem o tym samym. Puściłem mu oczko, a Luis kilka razy
poruszył brwiami.
W między czasie pokazałem
mu Donkey Konga. Wkręcił się w to tak mocno, że nawet nie docierało do niego
to, o czym mówiłem. Więc dałem mu spokój i posprawdzałem wszystkie nieprzeczytane wiadomości , a potem
wziąłem się za czytanie książki.
Tak
właśnie minął mi pierwszy dzień z Luisem.
Dzień II – Wtorek
- To gdzie mam
skręcić teraz?
- W prawo. A potem po prostu jedz cały czas prosto. Tam
dalej będzie las, w który skręcisz a potem już będziemy przy jeziorku –
powiedział zadowolony z siebie.
Mimo porannej godziny,
temperatura w samochodzie przekraczała 27 stopni. Wszystkie okna w samochodzie
były otwarte, więc obaj poczuliśmy się lżejsi.
Nie mogłem doczekać
się momentu, w którym zanurkuję w zimnej wodzie, a potem położę się na trawie,
obok Luisa. Przy nim nie myślałem o niczym, co do tej pory mnie trapiło. Czułem
się wolny, a dzięki naszemu układowi, wiedziałem, że mogę pozwolić sobie na
wszystko.
Postąpiłem zgodnie ze wskazówkami
chłopaka. Po półgodzinnej wędrówce, ujrzałem upragnione jezioro nad brzegiem
lasu. Luis miał rację – na dzikiej plaży nie było nikogo oprócz nas. Równie
dobrze, mogliśmy rozebrać się do naga. I tak nikt by nas nie zobaczył.
Rozłożyłem ręczniki na trawie, oraz włączyłem
radio w samochodzie, aby zabić tę ciszę. Luis zdjął z siebie wszystko, prócz
bokserek i wskoczył do wody.
Po kilku chwilach, zrobiłem to samo.
Zanurzyłem się cały w mackach zimnej wody i
poczułem natychmiastową ulgę. Przemyłem twarz, rozpuściłem włosy… i zobaczyłem,
że Luis zniknął.
Na początku pomyślałem, że złapał go skurcz i nie mógł
wypłynąć na powierzchnię. A może w ogóle nie umiał pływać? Serce dygotało mi ze
strachu, a w gardle powstała jedna wielka gula, która uniemożliwiała mi
przełykanie.
Rozglądałem się gorączkowo, dopóki
nie usłyszałem jego głosu – debil popłynął na sam środek, co prawda
niewielkiego, jeziora i zadowolony machał do mnie. Zamknąłem oczy,
przeklinając w myślach. Odczekawszy
kilka chwil, popłynąłem do niego, nieco spokojniejszy.
- Nigdy więcej mi tego nie rób –
syknąłem przez zęby i odgarnąłem wszystkie włosy do tyłu.
- A co zrobiłem? – zapytał
niewinnie, odpływając kilka metrów dalej.
- Nie znikaj
tak nagle. Zdenerwowałem się…
I dopiero teraz pomyślałem, co by było
gdyby Luisowi coś się stało. Przed oczami miałem milion różnych sytuacji, w
których ktoś robi mu krzywdę. Co bym wtedy zrobił? Poczułem jak kręci mi się w
głowie, a w dole brzucha powstaje jednej wielki kłębek nerwów i zmartwień.
Z moich myśli,
wyrwał mnie Luis, który ochlapał mnie wodą.
- Już nie bądź taki troskliwy. Nic mi się nie stanie –
mruknął, rozbawiony moim przejęciem. Parsknąłem tylko podpływając do niego.
- Drwisz ze mnie, ponieważ się o ciebie boję?
- A zawsze się o mnie bałeś?
- Tak – szepnąłem, gdy przypomniałem sobie wszystkie trudne
momenty, jakie przeżywał chłopak. Od problemów z Lilith, samo okaleczania się i
innych spraw, do spotkania z Ethanem. Choć między nami było różnie, to zawsze
gdzieś w głębi ciała, myślałem o nim.
Uśmiech znikł z twarzy chłopaka. Na jego miejsce wkroczyło
zawstydzenie i poczucie winy. Szybko wybiłem mu to z głowy, gdy ochlapałem go
wodą.
Wodna sprzeczka
trwała bardzo długo. Gdy oddałem mu wygraną, zacząłem płynąć do brzegu. Muzyka
z samochodu stawała się głośniejsza, więc wiedziałem, że jestem coraz bliżej.
Mokrzy,
położyliśmy się na ręcznikach. Żar słońca był już do zniesienia – teraz
przyjemnie ogrzewał nasze ciała, które spletliśmy razem.
- Jestem zmęczony – rzuciłem, gdy zaczęliśmy się zbierać.
Luis ziewnął i wyciągnął się ostentacyjnie, przytakując mi.
Wsiedliśmy do
samochodu, upewniając się , że o niczym nie zapomnieliśmy i ruszyliśmy drogą
powrotną.
Czułem na sobie wzrok Luisa, który
bez żadnych skrupułów wpatrywał się we mnie. Pytająco uniosłem brew, na co
chłopak beż żadnych zahamowań mruknął:
- Czy ktoś kiedykolwiek obciągnął
ci pod czas prowadzenia samochodu?
- Nie, a chcesz być pierwszy? –
zapytałem kąśliwie. Pytanie zadane przez Luisa odrobinę mną wstrząsnęło. Między
innymi dlatego, że nigdy nie rozmawialiśmy o takich rzeczach i choć teraz
mogliśmy robić i mówić, co chcieliśmy to i tak nie byłem przyzwyczajony.
Dłoń chłopaka wylądowała na moim
udzie i z wyczuciem zaczęła je masować. Przełknąłem ślinę, czując jak palce
Luisa przemknęły w górę, do krocza. Umiejętnie podniósł mi ciśnienie krwi,
sprawiając, że miałem ochotę wsadzić go gdziekolwiek, byle by poczuć ulgę.
Chłopak odpiął pasy i przysunął się bliżej, zwinnie rozpinając moje
spodnie. Wzrokiem zacząłem szukać miejsca, w którym mógłbym chwilowo
zaparkować. Nie chciałem trafić na jakiś gapiów, więc skręciłem w jakaś
poboczną dróżkę.
- Dlaczego się zatrzymałeś? –
zapytał, zsuwając mi bokserki. Pech chciał, że dostał penisem prosto w
policzek.
- Nie będę prowadził podczas
obciągania. Zwariowałeś? – powiedziałem, próbując zdusić w sobie śmiech.
Luis westchnął tylko i wywrócił oczami.
Najpierw drażnił się ze mną, zanurzając go w ustach i wyjmując naprzemiennie.
Potem samym językiem przejechał od nasady, po jego koniec i wsunął go całego do
buzi. Kąciki moich ust delikatnie się uniosły na ten widok. Też lubiłem się
drażnić, więc gdy ponowił swoje ruchy, wsunąłem palce w jego krucze włosy i
zmusiłem go do przytrzymania całego penisa w ustach. Luis zakrztusił się, i
próbował wyrwać się spod presji, jaką mu dałem. Gdy pozwoliłem mu odetchnąć,
zachłysnął się powietrzem i spojrzał na mnie z wyrzutem. Wzruszyłem tylko
ramionami, a zdeterminowany chłopak w końcu wziął się do roboty.
Aż jęknąłem, gdy z potworną szybkością zaczął ruszać głową. Już nie
wspominałem o języku, który z perfekcją zataczał koła na samym czubku, w
najwrażliwszej strefie.
Wypchnąłem bardziej biodra, chcąc dać mu większe pole do popisu, a sam
oparłem głowę o fotel i wzdychałem za każdym, idealnie dobranym ruchem – czyli
praktycznie cały czas.
- Połkniesz? – zapytałem, czując,
jak dochodzę. Młody nie przestawał pracować, więc uznałem to za ‘’tak’’.
Zamknąłem więc oczy, i wyobrażając sobie to i
owo, wystrzeliłem wprost w jego wilgotne wnętrze. Natychmiast poczułem się
rozluźniony i mile potraktowany. Luis odchylił się i z wulgarną miną,
otworzył usta, pokazując mi moją spermę
na jego języku. Potem z niezwykle podniecającym wyrazem twarzy, połknął
wszystko i oblizał usta.
Tak dumny i zadowolony z siebie,
opadł na siedzenie i uśmiechał się cały czas, podczas drogi powrotnej.
W tak przyjemnej atmosferze, minął mi drugi
dzień z Luisem.
Dzień III – Środa
Zawsze myślałem, że środa to tylko dzień tygodnia. Dzień jakże nudny i
pospolity. Dzień taki sam jak inne dni. Dzień, w którym wstajesz rano, idziesz
do toalety, przebierasz się i wychodzisz wykonywać nałożone na ciebie
obowiązki. Dzień, niewyróżniający się niczym szczególnym.
Bo w końcu, każdy dzień i każda środa jest tylko wymiarem czasu,
przybliżającym datę twojego marnego i jakże żałosnego końca.
Dlatego
żyjąc z takim myśleniem, nie spodziewałem się czegoś wyjątkowego. Człowiek,
który stracił wszystko, nie jest w stanie funkcjonować normalnie. Zwłaszcza,
jak ma pełną czterdziestkę na karku.
Więc dlaczego, do kurwy nędzy stałem
nad śpiącym Luisem i nie mogłem wyjść z zachwytu? Dlaczego moje serce płonęło w
piersiach i stapiało wszystkie żebra tym cudownym uczuciem, jakim była miłość?
Przeczesałem palcami mokre włosy, nie
odrywając wzroku od chłopaka. Luis drgnął i
skulił się na łóżku, co wydawało mi się niezwykle urocze. Uśmiechnąłem
się i przykucnąłem przy nim, opierając głowę o materac.
Choć od dawna miałem ku niemu
nienaturalne skłonności, to wiedziałem że wynikają one wyłącznie z fizyczności.
Nie kochałem charakteru chłopaka, ani
sposobu, w jaki żył. Kochałem tylko ciało i pożądałem go na każdej
płaszczyźnie. I choć przejmowałem się
nim, podczas tych wszystkich, przykrych wydarzeń, właśnie teraz uświadomiłem
sobie, że to wcale nie była zwykła grzeczność.
To
był prolog w książce, którą było moje serce.
Wiedziałam, że Luis nie może się przyzwyczajać. Ivo jest jednak idealnym seme, nie ma co. Kurcze, ta scena była taka... krew z nosa?
OdpowiedzUsuń"- Dobra, młody –odwróciłem głowę i delikatnie odsunąłem go od siebie. – Wiem, że mój osobisty urok przyciąga cię jak magnes, ale jestem strasznie głody." - Nie tylko na niego tak działasz, człowieku! Kocham tego gościa o taaak bardzo. Chyba będzie trzeba zrobić z nim art. Poczekam ze dwa miesiące na tablet i coś się wymyśli ( ͡° ͜ʖ ͡°) Chociaż chyba Lu pójdzie na pierwszy ogień, już mam nawet pomysł na ten art.
Wypad nad jezioro to też całkiem niezły pomysł. Pamiętam, jak na wakacjach wypłynęłam tak sobie na środek jeziora, a mój "najświętszy crush ever" siedział sobie na pomoście i wpatrywał się jakoś tak melancholijnie w horyzont xD Potem się okazało, że nie umie pływać ;-;
Ale, chwila... On też jest ode mnie starszy! Przypadek? Nie sądzę ( ͡° ͜ʖ ͡°)
A tak serio, to Ivo jest absolutnie cudowny, kiedy się tak martwi. Nie wiem czy wolę to jego seksowne wcielenie, czy może właśnie to. Grunt, że go kocham! Później jeszcze ta akcja w samochodzie akdghfskaxk = ̄ω ̄= Luis to jednak perwersyjne dziecko ( ͡° ͜ʖ ͡°)
No i jakże emocjonalna końcówka, drodzy państwo!
ongokochaongokochaongokocha
Boże, zawsze to wiedziałam! ♥
Nie ma tak łatwo, nie zostawi go teraz! Ty i on mielibyście wtedy kłopoty z armią skrzywdzonych nastolatek xD *zbiera chętnych do armii* Ale tak z drugiej strony, czekam na troszkę dramy później. Chociażby z matką młodego, bo przecież musi się kiedyś dowiedzieć. Ach, teraz tylko czekać (*¯︶¯*)
Mówiłam już, że Cię kocham? No to Cię kocham.
/Adelaide
Laska, nie masz pojęcia co czułam, pisząc tę scenę seksu XD Po spojrzeniu na siebie w lustrze, byłam cała czerwona na policzkach i przez kilka godzin zastanawiałam się, czy chce to publikować.
UsuńIvo jest słodki. Kurwa, kocham go tak samo mocno jak ty, ale mam ostatnio wrażenie, że zrobił sie cholernie nudny. Taki bez życia, bez charakteru. Kompletna postać, która nic nie wnosi w to opko XD i mi smutno :-;
Z tym jeziorkiem to ogólnie ciekawa historia. Bo patrząc na mapę Anglii, okazało się, że nie ma żadnych zbiorników wodnych wokół Londynu. Albo to ja jestem ślepa, nie wiem XD no ale, tak sobie ich wyobrażałam nad wodą, wiesz jakieś macanki, pływanie, zabawa... i chyba ładnie mi to wyszło xD
Końcówka.. jezu, zajęła mi ona chyba 10 minut XD Serio, więcej jebałam się w tymi akcjami w sklepie i nad jeziorkiem, niz z środą. Środa to chyba mój ulubiony dzień od teraz XD
I proszę mi tu nie grozić! Ja coś wymyśle, drama na 100% jeszcze będzie xD
I tak jeszcze 2 rozdziały i koniec romansu między nimi... taki spojler ;_;
Kocham tak samo mocno, dziękuję i wielbię ! <3
Jesu jesu. Jak ja kocham to opowiadanie!!! Ta końcówka mnie tak rozczuliła,że właśnie ryczę nad płatkami. Pamiętaj! Nie bądź taka krytyczna wobec siebie bo ten rozdział (jak i każdy na tym blogu) jest po prostu cudowny. Kurczę, teraz nie wyobrażam sobie rozstania z Ivo i Lu. To opowiadanie stało się moim ulubionym (tak,jesteś na czele TOP 5) i to wcale nie przez seksownego Ivo lubiącego brutalny seks XD Wiem,nie umiem pisać komentarzy (dwa już mi się usunęły) ale i tak życzę weny. I dobrej bety XDD
OdpowiedzUsuńPS: Niby piszemy na fb ale czytając ten rozdział poczułam jakiś wewnętrzny obowiązek żeby skomentować to opo xD
PS2: Chyba czytam w Twoich myślach, bo ja wiedziałam o tym wyjeździe i o tym,że Ivo sie zakocha 8))))
~Twój Stalker :3
Jejku, jejku, jejku świetne!
OdpowiedzUsuńIle bym dała, za taki tydzień jaki mają Ivo i Luis, hahaha.
W ogóle zawszę nie mogę się nadziwić jak ty świetnie wszystko opisujesz.
Nie wierzę, że zostały już tylko 2 rozdziały, smutek, ból i rozpacz, chociaż wiem, że to nieuniknione. A JA TAK STRASZNIE ICH POKOCHAŁAM, NOOO.
Ale cóż weny życzę na ostatnie już rozdziały!
Dziękuję, dziękuję, dziękuję!
UsuńE tam, tydzień jak tydzień. Szczerze, nie jestem z niego zadowolona... W OGOLE MI ŹLE, MAM WRAŻENIE ZE TO OPOWIADANIE TAK TOTALNIE ZJEBAŁAM :_:
Szczerze, ja też nie. Dwa rozdziały... zastanawiam się, czy będą długie. Cóż, pora robić rozpiskę na te dwa ostatnie rozdziałki, ehh :_;
Dziękuję raz jeszcze!
Może moje zakończenie nie będzie.. aż tak chujowe jak mi się wydaje xDDDD
Kc <3
Zjebałaś to opowiadanie? Zjebane to było na samym początku (pamiętam te nieszczęsne działy) ale później jak już tamto usunęłaś i zaczęłaś od nowa to jest milion razy lepiej.
UsuńNo oby były długie, heloł to ostatnie rozdziały..
Ja nie wiem, jaki demon zła mnie zmusił do tamtej historii xD BOŻE MYŚLAŁAM ŻE UMRĘ JAK JE PRZECZYTAŁAM JAKIŚ MIESIĄC TEMU XD
UsuńSwoją drogą, początek i środek tego, tez mi się kurwa nie podoba.
Chyba mam deprechę jakąś i brak wiary w siebie. Motywacji z resztą też xD
Dzięki, że dałaś mi następną szansę tak w ogóle :D
To chyba ja dziękuję za opowiadanie, które nie jest rakiem i można w jakiś sposób brać inspirację XDDD Ej no nie wiem jak mogę Cię zmotywować :( Nie czytaj swoich już napisanych rozdziałów, bo zawsze coś się znajdzie niefajnego, tylko bierz się za kolejny! Pamiętaj - to ma być zabawa!
UsuńBardzo fajnie skarbie
OdpowiedzUsuń<3
UsuńO MÓJ BOŻE!!!!
OdpowiedzUsuńJak mogło mi uciec to ,że dodałaś rozdział?!! No hańba mi i tyle XD.
O takkk, zaczęłam piszczeć na cały dom jak tylko przeczytałam początek ... (moi sąsiedzi muszą uważać mnie za chorą psychicznie)
Jejku jejku jejjjjjj to co robisz jest zajebiste
I wogle Ivo kocha Luisa i koniec XDDDDD
No po prostu kyaaaa
Ale pamiętaj jeśli Ivo wyjedzie ...to ja Cie znajdę XDDD
Weny życzę bo to ważne XD
Nie mogę się doczekać następnego ^^
Zdarza się każdemu, spokojnie!
UsuńOk, przyznaje ci rację - kocha go XD
Nie zabijaj mnie. Proszę.
Dziękuje za wene, mam takiego doła ostatnio... wczoraj czytalam swoje pierwsze wpisy i mnie taki żal ogarnął, że szkoda gadać hahahahaha
Pracuje nad następnym! Dzieki 19 rozdziałowi olałam klasówkę z historii :)))
Nie warto było, kurwa nie warto xD
Kc <3
KOCHAM CIĘ XD
OdpowiedzUsuńWspaniałe
jak zwykle
Opisy. Jesteś w mojej mocnej malutkiej grupce osób, które robią najlepsze opisy miejsc, zdarzeń, wyglądów i wszystkiego innego! Kiedy opisujesz, można sobie dokładnie wyobrazić jak wszystko wygląda. Nie jest ich za dużo lub za mało, w sam raz! Oraany, 2 rozdziały
222222222222222222222222222
Powodzenia!!! Weny! Kyaa
JA CIĘ TEŻ, MIŁOOOŚĆĆĆ ROŚNIEEE WOKÓŁŁ NAAASSSS!!
UsuńDziękuję
Jak zwykle :D
Serio aż tak podobają ci się moje opisy? Boże, no duma mnie rozpiera w takim razie. bede musiała je wzbogacić, jak tak!
Aby wszystko było lepsze... I jeszcze lepsze...
DZIĘKUJĘ KOCHAM CAŁYM SERDUSZKIEM <3
Sama końcówka rozdziału wooow. Boska jesteś i tyle w temacie !!! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńoch wypad nad jezioro, Ivo martwi się o niego...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia